Komu współpraca się opłaca?

Pride film still

Zanim zaczęłam działać w ruchu prozwierzęcym byłam związana z ruchem feministycznym. Splot różnych okoliczności sprawił, że poświęciłam się pracy na rzecz zwierząt, ale darzę olbrzymim szacunkiem aktywistki i aktywistów innych ruchów społecznych. Wiem, że na każdym kroku korzystam ze zdobyczy ruchu kobiecego, oraz wielu innych ruchów, które stopniowo popychają świat ku większej sprawiedliwości.  

Tematem, który nie przestaje mnie interesować jest współpraca pomiędzy ruchami społecznymi: w jakim zakresie jest możliwa i w jakich sytuacjach odbywa się z korzyścią dla obu stron. To temat niezwykle skomplikowany i nie mam ambicji wyczerpać go w jednym poście na bloga.

Chciałabym jednak podzielić się pewną refleksją.

Jako organizacja dostaliśmy propozycję włączenia się w organizację manifestacji antynacjonalistycznej z okazji 8-go listopada i z tej propozycji zdecydowaliśmy się nie skorzystać. Jesteśmy organizacją działającą na rzecz zwierząt i z tą działalnością chcemy być kojarzeni. Szanujemy pracę innych grup i organizacji i jesteśmy za nią wdzięczni, ale mieliśmy pewien cel w założeniu stowarzyszenia działającego na rzecz zwierząt i jest nim właśnie działanie na rzecz zwierząt. 

Nasza odmowa nie spotkała się ze zrozumieniem. Z perspektywy czasu mam nawet poczucie, że był to rodzaj szantażu. Odmowa włączenia się w manifestację jako współorganizator spowodowała falę mniej lub bardziej napastliwych ataków pod naszym adresem. Czasami wypowiadanych wprost, czasami za naszymi plecami.

Myślę też, że to modelowy przykład tego, jak się nie buduje jakiegokolwiek porozumienia pomiędzy ruchami społecznymi. Pretensje, żale i szantaże, a przede wszystkim brak refleksji nad stworzeniem sytuacji, w której obie strony mogą coś zyskać. Nie jest też dobrym pomysłem zaczynanie współpracy od prezentowania zestawu oczekiwań drugiej stronie.

Rozumiem, że z perspektywy działania w danym ruchu społecznym nietrudno zafiksować się na myśleniu, że moja sprawa jest najważniejsza na świecie i wszyscy inni powinni rzucić wszystko i zacząć mi pomagać. Skłamałabym twierdząc, że nie zdarza mi się tak myśleć o pracy na rzecz zwierząt hodowlanych. Ale widzę różnicę między myśleniem w ten sposób, a tworzeniem wypowiadanych głośno postulatów opartych o taki sposób myślenia.

Faktyczna współpraca zaczyna się od wyciągnięcia ręki. Prawdziwy sojusz to nie są pretensje do innych o to, że mi nie pomagają. To zadanie sobie pytania: jak ja mogę pomóc innym?

Z zupełnie inną postawą zaprezentował w ostatnich miesiącach ruch feministyczny. Byłam szczerze poruszona czytając tekst na temat zwierząt w Gazecie Manifowej wydanej przez Porozumienie Kobiet 8 Marca. Zobaczyłam zaproszenie skierowane do aktywistek prozwierzęcych na stronie wydarzenia poświęconego Manifie – prawdziwego gościnnego zaproszenie, a nie ukryty szantaż, czy chęć przyciągnięcia większej ilości osób pod byle pozorem. Nie mogłabym w tym wyliczeniu pominąć również Feminoteki, która zaoferowała nam nieodpłatnie lokal na cotygodniowe spotkania.

Wierzę, że współpraca między różnymi ruchami społecznymi może przybierać różne formy. Możemy dzielić się wiedzą i doświadczeniem, pożyczać sobie sprzęt, wymieniać kontaktami do mediów, pomagać przy organizacji wydarzeń – sposobów jest mnóstwo. Demonstracja pod wspólnym hasłem to tylko jeden ze sposobów i nie jestem przekonana, że najbardziej korzystny dla którejkolwiek ze stron. Jeśli jednak chcemy podjąć współpracę, to warto robić to w klimacie szacunku i dostrzegania wartości w pracy organizacji i ruchów z którymi chcemy współpracować.

Ja wiem i czuję, że Porozumienie Kobiet 8 Marca i Feminoteka szanują moją pracę na rzecz zwierząt, ale nie mam takiego przekonania co do organizatorów manifestacji antynacjonalistycznych. Chyba nie będzie trudno zgadnąć którym organizacjom będę faktycznie chciała pomagać.

Na koniec dodam, że historia zaskakującej współpracy między ruchami społecznymi została pokazana w opartym na faktach filmie “Dumni i Wściekli”. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, to zobaczcie koniecznie. To piękny i poruszający film. I rzewnie na nim płakałam.

4 thoughts on “Komu współpraca się opłaca?

  1. Hej, dzięki za tego posta. Mam jednak pytanie, czy Otwarte Klatki napisałyby artykuł do Gazety Manifowej, gdyby zostały o to poproszone? Czy chciałyby być kojarzone z feminizmem? Pytam, bo znam inicjatywę feministyczną, z którą OK współpracować nie chcą i zastanawiam się, co jest tego powodem.

    • Zgaduję, że chodzi Ci o to, że zdecydowaliśmy się nie patronować/matronować FALi. Nasza decyzja w tej kwestii jest szersza – w związku z dużą ilością próśb o patronat, które zaczęliśmy w pewnym momencie dostawać, podjęliśmy decyzję o zachowaniu opcji patronatu na bardzo wyjątkowe sytuacje i związane wyłącznie z tematem zwierząt gospodarskich (nie patronujemy np. wydarzeniom związanym ze schroniskami dla psów, ani wydarzeniom, które promują hodowlę zwierząt w sposób ekologiczny).

      Czy chcemy być kojarzeni z feminizmem? Nie do końca. Ale na podobnej zasadzie nie chcemy być kojarzeni z weganizmem. Jest sporo powodów dla których zdecydowaliśmy się ubierać naszą działalność w słowa, które nie są ideologicznie nacechowane i przez to są dla ludzi bardziej przyjazne. Mamy świadomość, że problemów dotykających zwierzęta jest dużo i chcemy pociągać ludzi do coraz większej wrażliwości na cierpienie zwierząt, niekoniecznie promując postawę “tylko weganizm”, bo wiemy, że to odstrasza i zamyka możliwość komunikacji. Jeśli jednocześnie wiem, że organizacje feministyczne mają często dobre powody, żeby nie używać słowa feminizm na każdym kroku, to trochę nie wiem dlaczego oczekiwać tego po nas.

      Zdecydowanie nie chcemy dawać ludziom poczucia, że większa troska o zwierzęta musi oznaczać zaakceptowanie pewnego zestawu postaw. Na tej samej zasadzie nie oczekujemy, że np. manifa będzie otwarcie prowegańska. Odstraszyłoby to pewną grupę potencjalnych odbiorców/odbiorczyń i nie byłoby sukcesem dla nikogo.

      Jednocześnie mam poczucie, że organizacje mogą sobie pomagać na wiele sposobów. Prośby jakie do tej pory dostawaliśmy dotyczą głównie tego czy “wrzucimy coś na FB”, co jest dla nas potencjalnie najbardziej problematyczne. Dużo chętniej podpowiedzielibyśmy komuś jak samodzielnie dobrze robić media społecznościowe.

  2. Hej!
    Dzięki za odpowiedź. Na temat łączenia ruchów mam inne zdanie. Uważam, że ponieważ problemy, którymi się zajmujemy, są tak mocno ze sobą związane, także ruchy powinny się jak najbardziej wspierać. Bez np. zmiany systemu kapitalistycznego nie da się zlikwidować chowu przemysłowego.
    Ale rozumiem, że można myśleć inaczej. Niedługo pewnie poproszę o podpromowanie jakiegoś wydarzenia:)
    Pozdrawiam!
    Z.

    • Ale ja też w dużym stopniu zgadzam się z tym co piszesz. Problem polega raczej na tym jak przenieść to na grunt faktycznego aktywizmu, jak zrobić z tego konkretny plan działania, który możemy od jutra rano zacząć wcielać w życie.

Leave a comment